Derby na remis.

Derby na remis.

Remisem zakończyło się nasze spotkanie z Czarnymi w Kobylu. Pierwsze minuty należały do gospodarzy. Najpierw świetnej sytuacji na bramkę nie zamienił Krzysztof Serwatka, który przegrał bezpośredni pojedynek z naszym bramkarzem. Chwilę później precyzyjne uderzenie Dawida Smędy z rzutu wolnego prosto w okienko naszej bramki również zatrzymał Wojciech Wąs, który wyciągnął się niczym struna. Od tego momentu to my zaczęliśmy dochodzić do głosu. Wysoki pressiing, szybkie odbieranie piłki na połowie przeciwnika i najczęściej groźne uderzenia zza pola karnego, po których najbliżej zdobycia gola był Damian Zegiel. Po potężnej bombie naszego skrzydłowego, piłka o milimetry minęła słupek bramki Czarnych. Przełom nastąpił w 30 minucie, kiedy to Piotr Ćwik wykorzystał nieporozumienie między bramkarzem a stoperem Czarnych i wyprowadził nas na prowadzenie. Nie minęło 5 minut od zdobycia przez naszą drużynę pierwszej bramki, a już mogliśmy cieszyć się z drugiego gola. Znowu fatalny błąd defensywy Czarnych, jeden ze stoperów próbując wybić piłkę nastrzela drugiego, a futbolówka odbija się w taki sposób, że spada prosto pod nogi naszego kapitana. Nasz najskuteczniejszy zawodnik oczywiście nie myli się w tej sytuacji. Niestety jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali zdobyć bramkę kontaktową. Krzysztof Serwatka sprytnym lobem umieścił piłkę w siatce. Do przerwy 2:1 dla nas.

Po zmianie stron do huraganowych ataków ruszyli gospodarze, ale ich próby albo świetnie zatrzymywał Wojciech Wąs, albo pomagali mu koledzy z pola, którzy blokowali uderzenia Czarnych. To jednak nie wystarczyło. Ostatecznie jeden z ataków zakończył się bramką na 2:2 autorstwa - a jakże by inaczej - Krzysztofa Serwatki. Po tym golu mecz zrobił się bardzo wyrównany, a na boisku panował momentami chaos, którego jednak nie wykorzystała żadna z drużyn. W ostatnich 20 minutach spotkania właściwie nie działo się nic godnego odnotowania. Wynik meczu nie uległ już zmianie.

Na pewno stroną, która bardziej się z tego remisu ucieszyła, są Czarni Kobyle. Po pierwsze utrzymali nad nami przewagę w tabeli. Po drugie, przegrywali już 0:2, a mimo to zdołali zapunktować w tym meczu. My możemy sobie tylko pluć w brodę. Prowadziliśmy na boisku derbowego rywala dwoma bramkami, a mimo to nie udało się wygrać. Bez względu na wszystko, będziemy walczyć do końca o awans, który po tym spotkaniu się oddalił. Jednak do póki piłka w grze...

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości